Historie o poszukiwaniu miejsca są stare jak Świat i chyba liczniejsze od ziaren pustynnych piasków. Każda z tych mikro-opowieści, uważnie wysłuchana, zapewne okazałaby się na swój sposób fascynująca. Wyobrażam sobie, jak niektóre z nich zaczynałyby się od jakiegoś snu, marzenia, donośnej potrzeby przeniesienia się; być może nawet od jakichś naturalnych pytań: „Gdzie się schronię? Gdzie zagnieżdżę, zakorzenię? Którędy na pastwisko?… po wodę, po światło, po ciepło…”. Myślę, że znalazłoby się też wiele historii krótkich, na jedno zdanie: „żywiciel okazał się sensowny, niezbyt oporowy, sprawnie zmontowaliśmy na nim kolonię”.
Szacuję, że jako gatunek z naszymi enigmatycznymi pytaniami: „Kim jestem? Skąd przybywam? Dokąd idę? Po co to wszystko?”; w temacie „podróż”, lokujemy się jakimś szarym punkcikiem gdzieś daleko za wędrówką bogów, mityczną Odyseją, gdzieś pomiędzy obrotem gwiazd, a dorocznym pływem na tarło. Zorientujemy się z czasem, albo i nie, że odległe zakątki znaliśmy na wylot, zaś czekająca nas najdalsza podróż wiodła do samego siebie.