Dzięki Żuławskiej Nocy Cudów wczoraj niby cofnęłam się w czasie i na jakiś czas wróciłam na Białoruś.
Najpiękniejsze pole z makami, muzyka, świętne potańcówki, puszczanie wianków oraz następne spotkanie z Łowcy Słów.
Tym razem Legenda o kwiecie paproci wywołała łży i to nie tylko u mnie.
Groszek Stanilewicz jeszcze raz dziękuję za podwózkę tam i z powrotem, za Wasze z Elą poczucie humoru, za Wasze WSPANIAŁE opowiadania.
Jestem pewna że nigdy mi to się nie znudzi bo odbiór jest co raz inny a czas spędzony w Waszym towarzystwie jest BEZCENNY !
Kto jeszcze nie miał możliwości posłuchać te legendy, polecam a nawet zachęcam do znalezienia na to czasu.
A ja mam kolejny dowód, że to nie pogoda ma wpływ na samopoczucie człowieka tylko ludzi, z którymi spędzisz czas. Mimo że wczoraj wiatr był zimny jak diabli wewnętrznie było tak cieplutko niby włączono ogrzewanie zimnym styczniowym wieczorem. Coś niesamowitego !
P.S. Dziękuję sobie, że kiedyś udało mi się trafić na pierwsze spotkanie z Łowcami Słow i teraz te wydarzenia są ważną częścią mojego życia.