List od kota Hrabiego i akwarela dla Asi i Miłosza

Historia pewnego listu

Któregoś razu zaginął Znajomym Kot. Wyszedł. Nie przyszedł na noc. Nie wrócił przez cały następny dzień. Obroża z lokalizacją GPS na ponad 48h przestała nadawać sygnał. Zniknął.

Szukało Go sąsiedztwo, społeczność znajomych, grono przyjaciół, wielu słało słowa otuchy, wsparcia i przypuszczenia co też mogło się wydarzyć.

– Hrabia to bardzo mądry kot – pomyślałam. – Jedyne zło z jakim mógł się zderzyć, to bezmyślność ludzka, nieprzewidywalna nawet dla mądrych kotów. Jednak jakoś mi to do Niego nie pasowało. Nigdy, bez konieczności, do mnie nie podszedł.

Choć kilkukrotnie bywałam w gościnie, ewidentnie przyjaźnie, ani razu nie skalał swojej godności moim choćby najmniejszym głaskiem. Tym bardziej nie mogło być mowy o niestosownych konszachtach z nieznanym plebsem.

Ten Kot patrzył i od razu swoje o człowieku wiedział. W jednym błysku przeszła mi wtedy przez myśl ta wiadomość i Hrabia na tle rozgwieżdżonego nieba. Chwyciłam za pióro.

Zanim wszystko wyschło, na Facebooku pojawiła się wiadomość. Odnalazł się, śpiący na siodełku motoru przykrytego plandeką, na podziemnym parkingu. Ku uciesze wszystkich właśnie powrócił.

Podziel się z nami wrażeniami

Jeśli chcesz, napisz nam, co myślisz o tym wpisie.

Daj nam trochę czasu – odpowiadamy osobiście na każdą wiadomość.